Powiedz czego szukasz?

Dariusz Zalewski, CFA
12.05.2025

 

40 dni od wyzwolenia

 

Od 40 dni Stany Zjednoczone są „wyzwolone”. Najpierw zaliczyliśmy kolejny koniec świata, który nastąpił po 2 kwietnia (czyli Dniu Wyzwolenia). Mieliśmy być świadkami zmiany paradygmatu, końca dolara, problemów z obsługą amerykańskiego zadłużenia, recesji i kolejnych olbrzymich spadków na giełdach, które ledwo co przekroczyły umowną granicę bessy, czyli 20%.

 

Potem rynek ruszył do odrabiania strat i wreszcie dotarliśmy do momentu, w którym można chyba zadać sobie pytanie: „czy ci co kupują dzisiaj akcje nie czytają gazet?” Indeks S&P 500 jest bowiem obecnie zaledwie 3,7% poniżej poziomu, na którym rozpoczynał rok, a światowy indeks akcji MSCI ACWI 0,6% na plusie. To trochę tak jakbyśmy w salonie oglądali kolejny odcinek „Białego Lotosu” a w sypialni wybuchła bomba, my najpierw wpadlibyśmy w panikę, ale szybko wrócilibyśmy do oglądania naszego ulubionego serialu zapominając o tym, że w sypialni nie mamy okna i jednej ściany. Przecież nic się nie stało.

 

Indeks VIX z ponad 50 pkt spadł do 22. To nadal sporo i oznacza to, że na horyzoncie czeka nas prawdopodobnie sporo zmienności. Zgodnie z regułą „VIX/16” średnie dzienne oczekiwane wzrosty lub spadki indeksu to około 1,4% (obecna wartość VIX czyli 22 podzielona przez 16).

 

Co prawda nastąpiła pewna zmiana retoryki ze strony administracji prezydenta Donalda Trumpa w kwestii ceł, ale… Donald Trump się nie zmienił. Niedawno prezydent spotkał się z aktorem Jonem Voightem i jego współpracownikami w Mar-a-Lago. Przebieg spotkania musiał być ciekawy, bowiem po spotkaniu Trump zaproponował 100% cła na filmy zagraniczne wchodzące na rynek amerykański.  I to jest właśnie obraz obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, którego decyzje są nieprzewidywalne, zaskakujące i chaotyczne.

 

Możemy być zaskoczeni tym, że w USA za pół roku będzie recesja, że wyniki Nvidii są gorsze od oczekiwań, albo że stopa bezrobocia wzrośnie do 4,5%.  Ale w najbliższych miesiącach nie wolno być zaskoczonym tym, że Donald Trump jedną wypowiedzią albo wpisem w mediach społecznościowych znów wywróci do góry nogami coś co dobrze funkcjonowało od dłuższego czasu.

 

 

Co dzieje się w Tajwanie

 

Często, gdy na rynku robi się nerwowo, a inwestorzy przestawiają swoją uwagę na ryzyko, poznajemy pewne mechanizmy, historie, o których istnieniu nie mieliśmy wcześniej świadomości. Po wybuchu pandemii ostatnio dowiedzieliśmy się czym jest „bullwhip efect”, w kwietniu inwestorzy rozmawiali o „basis trade” a w ostatnich dwóch tygodniach głośno zrobiło się o historii Tajwanu i umocnieniu dolara tajwańskiego (TWD). Czemu historia Tajwanu jest tak istotna?

 

Tajwan posiada dużą nadwyżkę handlową z USA, a to skutkuje tym, że w gospodarce pozostają istotne nadwyżki USD. W ostatnich latach w związku z niskimi stopami procentowymi w Tajwanie, krajowe firmy ubezpieczeniowe szukały wyższych rentowności inwestując USD głównie w amerykańskie obligacje skarbowe i korporacyjne. Łączna kwota inwestycji szacowana jest na ok 700 mld USD… co stanowi mniej więcej wartość PKB tajwańskiej gospodarki. Szacuje się, że tylko ok. 60-70% tych inwestycji jest zabezpieczonych przed ryzykiem kursowym, co naraża ubezpieczycieli na straty w sytuacji osłabiania USD i umacniania TWD. W ostatnich latach ubezpieczyciele zarabiali na wyższych rentownościach obligacji amerykańskich, a także na umacnianiu się USD w relacji do krajowej waluty. Silne osłabienie USD spowodowało panikę i nagle ubezpieczyciele zaczęli podejmować próby zabezpieczania pozycji walutowych, co prowadziło do dalszego osłabiania USD i umacniania TWD.

 

 

Skończyło się tym, że tajwański bank centralny musiał interweniować na rynku walutowym. Sytuacja uspokoiła się, ale pierwsze widoczne skutki zawirowań z ostatnich tygodni to zwiększenie dywersyfikacji portfeli tajwańskich ubezpieczycieli i mniejszy popyt na amerykańskie obligacje. I ten trend może być kontynuowany.

 

Czy lokalny temat Tajwanu i dużych firm ubezpieczeniowych jest dzisiaj dla globalnych rynków finansowych istotnym ryzykiem, które jest niedoszacowywane? Pewnie jak zawsze tym największym ryzykiem jest to o czym dzisiaj nikt nie myśli.

 

Póki co wygranymi obecnej sytuacji są inwestorzy detaliczni, którzy wykorzystali kwietniową przecenę. Dane, które obecnie się pojawiają pokazują silne napływy z ich strony. Z kolei inwestorzy instytucjonalni są ostrożni lub czasami nawet pesymistyczni w ocenie przyszłej sytuacji rynkowej. W analizach największych banków przewijają się scenariusze powrotu do spadków, zakładające, że obecne odreagowanie to jedynie tzw. „bear market rally”.

 

 

Wydaje się, że decyzje administracji Donalda Trumpa wyrządziły jednak pewne szkody i nie da się niektórych rzeczy szybko odwrócić. Zaufanie wśród dużych globalnych inwestorów zostało podważone, a prawdopodobieństwo recesji w amerykańskiej gospodarce wzrosło. Wiele negatywnych skutków tego co stało się w kwietniu zobaczymy z opóźnieniem.

 

 

Konkurs piękności i Familiada

 

Więc co dalej z rynkami akcji? Może rynek daje nam ostatnią szansę żeby ograniczyć zaangażowanie w akcje przed dotkliwą bessą, która już się zaczęła?

 

John Maynard Keynes porównał przewidywanie zmian rynkowych do przewidywania wyników konkursów piękności. W „Traktacie o prawdopodobieństwie” z 1921r stwierdził, że w takim przewidywaniu nie chodzi o to aby wybrać tą którą my uznajemy za najpiękniejszą, ale tą którą uważamy, że inni wybiorą za najpiękniejszą. A to duża różnica. Podobnie rzecz ma się z teleturniejem Familiada, w którym chodzi o to, żeby przewidzieć jakie odpowiedzi są najpopularniejsze wśród ankietowanych, a niekoniecznie to co my uważamy za najlepszą odpowiedź. Patrząc na ostatnie 40 dni wyjątkowo ciężko było przewidzieć co myśleli ankietowani. I to przewidywanie zdecydowanie lepiej poszło inwestorom detalicznym. Można nie zgadzać się z ankietowanymi albo zastanawiać się dlaczego tak odpowiadali.  Najważniejsze, żeby z góry nie zakładać, że grupa ankietowanych nie ma racji, bo na nasza odpowiedź nie jest najwyżej punktowana lub w ogóle nie znajduje się na liście odpowiedzi. Bo na tym nie polega Familiada i również nie tak funkcjonuje rynek akcji.

 

Polecane artykuły

01 Aktualności

Inwestowanie to bardziej tenis niż piłka nożna

Szymon Zajkowski, CFA 12.06.2025 Za nami wielkoszlemowy French Open oraz zmagania polskich piłkarzy w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata. Zasady dwóch dyscyplin sportu, jakimi są tenis i piłka nożna bardzo dobrze obrazują rozbieżne podejścia do inwestowania. W tym tekście krótko uzasadnimy dlaczego na rynkach finansowych lepiej być tenisistą niż piłkarzem.     Niewymuszone błędy vs […]

czytaj więcej

02 Aktualności

Nieoczekiwana zmiana miejsc

Szymon Zajkowski, CFA 22.05.2025 Od zawsze mianem „smart money” określało się inwestorów instytucjonalnych, czyli profesjonalistów z branży finansowej, którzy dysponują ogromną wiedzą, doświadczeniem i dostępem do informacji, więc dokonują mądrych decyzji na rynkach finansowych. W przeciwieństwie do „dumb money” czyli inwestorów indywidualnych, którzy najczęściej mają małą wiedzę i doświadczenie oraz brak dostępu do serwisów informacyjnych, […]

czytaj więcej

03 Aktualności

„Można było sprzedać – on od początku mówił, że wprowadzi cła”

Dariusz Zalewski, CFA 15.04.2025   Można było, trzeba było   Donald Trump  od początku kampanii prezydenckiej mówił, że wprowadzi cła. Można było sprzedać akcje przed spadkami. Przecież wiadomo, że to nie były żadne narzędzia negocjacji tylko prezydent USA chce zlikwidować deficyt handlowy na stałe wprowadzając cła. Czasami można spotkać się z taką narracją wśród inwestorów, […]

czytaj więcej