Powiedz czego szukasz?

mBank

Nieoczekiwana zmiana miejsc

Szymon Zajkowski, CFA
22.05.2025

Od zawsze mianem „smart money” określało się inwestorów instytucjonalnych, czyli profesjonalistów z branży finansowej, którzy dysponują ogromną wiedzą, doświadczeniem i dostępem do informacji, więc dokonują mądrych decyzji na rynkach finansowych. W przeciwieństwie do „dumb money” czyli inwestorów indywidualnych, którzy najczęściej mają małą wiedzę i doświadczenie oraz brak dostępu do serwisów informacyjnych, za to ulegają emocjom i podejmują często nieracjonalne decyzje – typowo: euforycznie kupują akcje po silnych wzrostach, a w panice sprzedają po silnych spadkach.

 

 

Zamiana ról

 

Co ciekawe przecena na amerykańskim rynku akcji z ostatnich tygodni pokazała całkowicie odwroty obraz rynku. To inwestorzy instytucjonalni spanikowali i uciekli z akcji, a inwestorzy indywidualni gremialnie je skupowali wraz z postępującymi spadkami. Dobrze ilustrują to dane Bank of America (od góry zakupy akcji przez fundusze hedgingowe, pośrodku inwestorzy instytucjonalni, na dole klienci indywidualni. Słupek w górę oznacza napływy netto, słupek w dół to odpływy):

 

4-tygodniowa średnia napływów do amerykańskiego rynku akcji wg. typu inwestora

Źródło: BofA Securities

 

W parze z jednymi z największych odpływów inwestorów profesjonalnych idzie ich skrajnie negatywne nastawienie do amerykańskiego rynku akcji. Poniżej odpowiedź na pytanie, czy planujesz doważać, czy niedoważać amerykański rynek akcji – netto ok 40% inwestorów uważa, że należy niedoważać.

 

Deklaratywne pozycjonowanie zarządzających aktywami wobec amerykańskich akcji

Źródło: BofA Securities

 

Odwrotnego zdania zdają się być inwestorzy indywidualni, którzy prawdopodobnie zachęceni dynamicznym odbiciem po ostatnim dołku wykorzystują każdą nawet najmniejszą korektę do dalszych zakupów. W poniedziałek 19 maja, po tym, jak agencja Moody’s obniżyła rating kredytowy USA, indeks S&P500 rozpoczął notowania ponad 1% pod kreską. Po niespełna 4 godzinach handlu inwestorzy indywidualni zakupili akcje o wartości 4 mld USD – najwięcej w historii śledzonej przez bank J. P. Morgan…

 

Napływy netto inwestorów indywidualnych do amerykańskich akcji przed godziną 12:30

Źródło: J.P. Morgan

 

Zresztą to zakupy inwestorów indywidualnych w decydującej mierze napędzały ostatnie wzrosty. Ich udział w obrotach na amerykańskiej giełdzie w ostatnim czasie sięgnął rekordowych 36%, podczas gdy, jeszcze kilka lat temu było to 5-10%.

 

Udział inwestorów indywidualnych w obrotach na amerykańskiej giełdzie

Źródło: J.P. Morgan

 

 

Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz

 

Szukając przyczyn tak rozbieżnego podejścia „profesjonalistów” i „amatorów” możemy zwrócić uwagę na dwa zjawiska. Po pierwsze, od strony „profesjonalistów”, w obliczu jawnie negatywnej dla gospodarki USA polityki handlowej D. Trumpa, prognoz niechybnej recesji i wzrostu inflacji, spadku zysków spółek, końca dolara i ogólnie totalnego odwrotu świata od Stanów Zjednoczonych (inwestorów, konsumentów, turystów itp. itd.), starając się działać racjonalnie i biorąc odpowiedzialność za majątek swoich klientów, zarządzającym trudno jest kierować go na amerykański rynek akcji. Po drugie, od strony „amatorów”, prawdopodobnie pojawia się efekt FOMO (fear of missing out, czyli strach przed przegapieniem wzrostów). Przez ostatnie 15 lat opłacało się bowiem kupować każdą korektę na amerykańskiej giełdzie. Co więcej, na podstawie danych różnych brokerów, szacuje się, że ok. 15% inwestorów indywidualnych otworzyło swoje rachunki w trakcie pandemii COVID-19, co prawdopodobnie oznacza, że ich pierwszy kontakt z giełdą od razu utrwalił w nich przekonanie o szybkich, łatwych i znacznych zyskach – wystarczy kupować każdy spadek.

 

Pozostań smart

W krótkim terminie, jak na razie górą są inwestorzy indywidualni. W długim terminie… prawdopodobnie również górą będą inwestorzy indywidualni, bowiem ponad 100-letnia historia amerykańskiej giełdy wskazuje, że po każdych, nieważne jak głębokich spadkach przychodziły nowe szczyty, a rynek rósł średniorocznie w tempie ok 10% (wystarczy tylko odpowiednio długo zaczekać). Oczywiście nikt nie wie, w którym kierunku w najbliższym czasie podążą indeksy giełdowe. Jeżeli jednak trwale wyjdą na nowe szczyty, prawdopodobnie przy okazji kolejnej korekty, nowa fala zakupów inwestorów indywidualnych osiągnie jeszcze większą skalę. Jeżeli natomiast wejdziemy w długotrwały i głęboki trend spadkowy (patrz np. 2000 – 2003, czy 2007 – 2009)… ważne, by pozostać smart i nie spanikować na dołku.

Polecane artykuły