Dariusz Zalewski, CFA 9.10.2025
Na co dzień piszemy na Kompasie o inwestowaniu pieniędzy. Ale temat pieniędzy jest o wiele szerszy. To nie tylko wykresy, stopy zwrotu, akcje, obligacje i wahania indeksów.
To jak duży jest nasz majątek, ile zarabiamy pieniędzy, jak je wydajemy i w co inwestujemy mówi o nas często o wiele więcej niż niejedna rozmowa z psychologiem. Pieniądze to okno do świata emocji czy też psychologii.
Tutaj nie ma złotych zasad, które mówiłyby ile i jak powinniśmy wydawać, a ile inwestować. Nie istnieją żadne magiczne wzory ani formuły. I może właśnie dlatego, że nie ma prostych i jasnych reguł – w temacie pieniędzy potrafimy być wyjątkowo nieracjonalni.
Zarabianie
Dlaczego każdy chciałby zarabiać jak najwięcej? Bo w domyśle więcej pieniędzy oznacza lepsze życie – więcej swobody, mniej stresu, większe poczucie bezpieczeństwa. Morgan Housel autor chyba już kultowej książki „Psychologia pieniędzy” twierdzi, że są dwa sposoby korzystania z pieniędzy. Jeden to używanie ich jako narzędzia do lepszego życia. Drugi to traktowanie ich jako miary statusu, by porównywać się z innymi. Wielu ludzi pragnie tego pierwszego, ale całe życie goni za tym drugim.
Poprzeczka zawsze się przesuwa. Zarobimy milion – chcemy jeszcze więcej. Potem więcej niż inni. I tak bez końca. To dlatego pieniądze potrafią być tak niebezpieczną grą. Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma więcej, a w czasach mediów społecznościowych ta gra stała się jeszcze trudniejsza, bo porównywanie się z innymi jest dziś na wyciągnięcie ręki.
Mówi się, że gdy w życiu pojawią się naprawdę duże pieniądze, człowiek często się zmienia. Henry Ford powiedział jednak coś zupełnie innego – „pieniądze nie zmieniają ludzi – one jedynie zdejmują maskę. Jeśli ktoś z natury jest egoistyczny, zarozumiały czy chciwy, pieniądze po prostu to ujawniają”.
Inwestowanie
Część zarobionych pieniędzy – albo otrzymanych w spadku – inwestujemy. Początkowo z nadzieją, że dzięki temu nasze jutro będzie pewniejsze niż dziś. W praktyce to tutaj zaczyna się niezwykła gra – pełna emocji, błędów i złudzeń. Pieniądze, które inwestujemy często służą nam nie tyle do pomnażania majątku, ile do udowadniania sobie (i innym), że mieliśmy rację. Nie potrafimy na rachunku maklerskim zamykać stratnych pozycji, licząc na odwrócenie trendu, a tak naprawdę trudno nam przyznać przed sobą, że po prostu się pomyliliśmy. Nie umiemy spokojnie patrzeć jak nasz znajomy zarabia na kolejnej nieruchomości, więc też kupujemy – często nie dlatego, że chcemy, tylko dlatego, że on kupił.
Gdy inwestycja się udaje, szybko zamienia się w anegdotę, którą chętnie opowiadamy znajomym. Gdy kończy się stratą – milczymy, jakby w ogóle jej nie było.
Kiedy na rynku akcji pojawia się przecena lub korekta, racjonalne myślenie i długoterminowa strategia znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Włącza się za to instynkt przetrwania i chcemy tylko chronić to co zostało. A w inwestowaniu kluczowa jest cierpliwość. Zanim jednak to zrozumiemy, często musimy przejść, długą, wyboistą i często bolesną drogę.
Wydawanie
Również to jak wydajemy pieniądze dużo mówi o nas jako o ludziach. Wspomniany już wcześniej Morgan Housel twierdzi, że wydawanie pieniędzy to zarówno nauka jak i sztuka. Nauka bo nasze wydatki możemy policzyć i zaplanować budżet, sztuka – bo sposób wydawania pieniędzy zdradza kim naprawdę jesteśmy i czego nam w życiu brakuje. Kupujemy nie tylko rzeczy, ale też wspomnienia albo status czy uznanie. W świecie, w którym codziennie widzimy jak inni mają „więcej”, droższy samochód, większy dom, lepsze wakacje– bardzo łatwo pomylić to co robi wrażenie, z tym co naprawdę ma znaczenie. Wydajemy więc nie po to aby nasze życie było lepsze, ale by coś udowodnić.
Z wydawaniem wiąże się jeszcze inny problem – ten, o którym rzadko się mówi. Ludzie, którym udało się zbudować duży majątek mają często kłopot by zacząć z niego korzystać. Wszystkie zasady, które przez lata pozwalały im się dorobić – oszczędność, dyscyplina, kontrola – zaczynają ich ograniczać. W pewnym momencie trzeba jednak odłożyć te reguły na bok i nauczyć się cieszyć tym co powstało z wielu lat cierpliwości i wyrzeczeń.
Pieniądze a szczęście
Zależność pomiędzy poziomem zamożności i szczęściem to dość dobrze przebadany temat w psychologii i ekonomii behawioralnej. Jednak już w latach 70-tych ekonomista Richard Easterlin zauważył coś, co burzy prostą zależność między pieniędzmi a szczęściem. W jego badaniach bogatsi ludzie rzeczywiście deklarowali wyższy poziom szczęścia niż biedniejsi – ale tylko w obrębie jednego kraju. Gdy spojrzał szerzej, porównując kraje o różnym poziomie zamożności, okazało się, że bogatsze narody wcale nie były szczęśliwsze od biedniejszych. Pieniądze zwiększają bowiem szczęście, ale tylko do pewnego momentu. Dalej nie chodzi już tylko o sam dochód, ale o relatywne porównania – o to, jak wypadają nasze zarobki na tle innych.
Zarabianie, inwestowanie i wydawanie pieniędzy to tematy, które często traktujemy osobno, choć w rzeczywistości są ze sobą w pewien sposób połączone. Każdy z nich mówi nam coś o nas samych. W tym świetle inwestowanie staje się czymś więcej niż grą o jak najwyższą stopę zwrotu. To nauka cierpliwości, panowania nad emocjami i zrozumienia własnych ograniczeń. Warto zawsze mieć z tyłu głowy, że pieniądze, które inwestujemy, mają przede wszystkim wspierać nas w budowaniu lepszej jakości naszego życia.