Powiedz czego szukasz?

mBank

Cisza przed burzą?

Marcin Chwedczuk, CFA
20.04.2023

Cisza przed burzą? 

 

W ostatnich kilkunastu dniach na rynkach finansowych nie wydarzyło się nic ciekawego. Miła odmiana po burzliwym marcu, gdzie w weekendy trzeba było ratować upadające banki czy handlować ich obligacjami… Główne banki centralne nie miały posiedzeń, stopy procentowe nie były zmieniane. Dane z realnej gospodarki nie zachwiały rynkami. Ani nawet rozpoczynający się sezon publikowania wyników za I kwartał 2023 jeszcze nie dostarczył żadnych fajerwerków.  

Jak więc wyglądał rynek? Spójrzmy zatem na przebieg notowań indeksu S&P 500. Poniżej na wykresie została przedstawiona różnica pomiędzy najwyższą a najniższą wartością jaką osiągnęły notowania indeksu w danym dniu sesyjnym. Widać, że w ostatnim czasie amplituda wahań osłabła, sprawiając wrażenie względnego spokoju.

 

 

Fani dźwięków gitarowych mogą pod nosem zanucić sobie piosenkę pt. Enjoy the Silence (Ciesz się z ciszy?) brytyjskiego zespołu Depeche Mode. Nawet na rynkach finansowych tekst refrenu, w wolnym tłumaczeniu: słowa są zbyteczne, mogłyby tylko zaszkodzić” pasuje jak ulał. Szkoda tylko, że w ostatnim czasie rynek dostarczał nam tyle emocji, że nagły spadek adrenaliny może być postrzegany jako coś niepokojącego, sprawiającego wrażenie, że może czegoś nie wiemy, może coś czai się za rogiem. Medialny temat kryzysu bankowego, wybijał się na nagłówki gazet i stał się częstym tematem rozmów inwestorów. Nie sposób było oderwać się więc od trzymania ręki na pulsie i ciągłego sprawdzania stanu rachunku inwestycyjnego. A przecież inwestowanie powinno być nudne! Jak mawiał ekonomista Paul Samuelson, jeden z doradców prezydentów Kennediego i Johnsona: „Inwestowanie powinno być raczej jak oglądanie schnącej farby lub rosnącej trawy. Jeśli chcesz emocji, weź 800 dolarów i ruszaj do Las Vegas”.

 

Nic nie robić, nie mieć zmartwień… 

 

Ale czy nudne inwestowanie jest racjonalne? Okazuje się, że tak. Nie wymaga chyba dyskusji teza, że im dłuższy horyzont inwestycyjny tym większe szanse na wyższą stopę zwrotu. Idąc dalej, im rzadziej sprawdzamy stan rachunku tym lepiej dla naszych inwestycji. Poniższy wykres obrazuje jakie mamy szanse zobaczyć pozytywny wynik inwestycji w akcje w danym okresie czasu. Np. jeżeli tylko raz w roku sprawdzimy rachunek to mamy ¾ szans, że zobaczymy wyższy stan rachunku niż poprzednio.  

 

Źródło: https://awealthofcommonsense.com/ 

 

Takie podejście jest również korzystne dla naszego samopoczucia. Im częściej sprawdzamy rachunek i widzimy straty tym częściej czujemy się źle (odsyłam do tematu opisanego przez Richarda Thalera jako myopic loss aversion). 

 

Zapominamy czy aktywnie alokujemy? 

 

Intencją autora nie jest w żadnym wypadku punktowanie śledzenia rynku i aktywnego podejścia do inwestycji na korzyść biernej obserwacji. Rynki są zmienne i takie pozostaną. W końcu żyjemy w (słowo roku?) turbulentnych czasach… Jednak wiele informacji, które wydają się być przełomowymi, po czasie okazują się być tylko szumem. Poza tym nie jest tak, że bycie bardziej aktywnym zagwarantuje lepsze wyniki. W przypadku większości inwestorów taka nadaktywność może prowadzić do większej liczby błędów, ponieważ ta krótkowzroczna niechęć do strat zachęca do wprowadzania większej liczby zmian w portfelu, co może prowadzić do większej liczby błędów wynikających z emocji. W ramach wyznaczonej strategii przyjmujemy podejście, że prowadzenie portfela w profesjonalny sposób polega na zwiększaniu/zmniejszaniu alokacji w poszczególne obszary inwestycyjne czy klasy aktywów w celu ograniczenia do możliwego minimum sytuacji ryzykownych. Świadomość stosowania takich zasad powinna pozwolić na większą cierpliwość w dążeniu do osiągnięcia zamierzonego rezultatu inwestycyjnego. Dobrze obrana strategia powinna mieć czas na realizację swoich założeń, a zmiany jeżeli są konieczne, wynikać ze zmian naszych potrzeb i sytuacji, a nie pulsujących nagłówków gazet.  

Polecane artykuły