Dariusz Zalewski, CFA 12.04.2024
Trzy sposoby zarabiania na życie
„Są trzy sposoby zarabiania na życie:
-
Okłamuj ludzi, którzy chcą być okłamywani, a będziesz bogaty.
-
Mów prawdę ludziom, którzy pragną prawdy, a będziesz w stanie się utrzymać.
-
Mów prawdę tym, którzy chcą być okłamywani, a zbankrutujesz”[1].
W świecie inwestycji też jest duża grupa ludzi (potencjalnych inwestorów), którzy chcą być okłamywani. Może to na początku wydawać się kontrowersyjne, bo oczywiście mało kto świadomie w życiu chce być okłamywany, ale tak jest. I jeżeli jest popyt na kłamstwo, to naturalnie znajdzie się podaż, tym bardziej, że można na tym zarabiać.
W odniesieniu do realiów finansowych i świata inwestycji możemy mówić o dwóch rodzajach kłamstw.
To pierwsze, bardziej intuicyjne jest tym, które w pierwszej kolejności przychodzi na myśl. Kłamstwo rozumiane jako oszustwo finansowe, przekręt, przestępstwo. Aktor Kevin Bacon, który stracił w piramidzie Berniego Madoff’a większość swojego majątku powiedział: „Jeżeli coś jest zbyt piękne, aby było prawdziwe, to takie właśnie jest”. I najbardziej zdumiewający jest fakt, że czasami niektórzy muszą stracić kilkadziesiąt milionów dolarów, żeby dojść do tak banalnych wniosków[2]. Jak mawiał Sherlock Holmes „Świat jest pełen oczywistych rzeczy, których jakimś zbiegiem okoliczności nikt nigdy nie zauważa”. Oczywiście perspektywa czasu sprawia, że łatwo te rzeczy zauważyć i nie chodzi o to, aby pastwić się nad ofiarami przestępstw finansowych i ich niemądrymi decyzjami inwestycyjnymi (wśród poszkodowanych w sprawie Madoff’a były też dziesiątki banków, które powierzyły mu aktywa pod zarządzanie). Historie małych i olbrzymich oszustw finansowych zobaczymy bez wątpienia jeszcze niejeden raz.
Drugi rodzaj kłamstwa jest zdecydowanie bardziej wyrafinowany i trudniejszy do uchwycenia i zrozumienia. Za takie kłamstwo nie grozi kara więzienia. Chodzi o kreowanie w oczach potencjalnego inwestora, zakłamanego i nieprawdziwego świata inwestycji opartego o fałszywe zasady i reguły, które powinny działać, bo wydają się logiczne i czasami sprawdzają się w innych dziedzinach życia, ale jednak w jakiś sposób w przypadku inwestowania nie działają. W tym świecie kłamiący kreuje się na profesjonalistę, specjalistę, analityka, który poprowadzi nas za rękę przez skomplikowany świat inwestycji .
Zastanówmy się przez chwilę nad poniższymi stwierdzeniami:
Na rynku akcji wystarczy wybierać spółki o dobrych fundamentach i dzięki temu możliwe jest osiąganie lepszych wyników niż szeroki rynek. Nie brzmi jak kłamstwo, ale warto sięgnąć do badania JP Morgan „The Agony & The Ecstasy” w którym autorzy przeanalizowali stopy zwrotu spółek z indeksu Russell 3000 w latach 1980-2020. Okazuje się, że 44% spółek notuje katastroficzne straty (definiowane jako spadek o 70% i więcej) i nigdy nie wraca do poziomów sprzed załamania. Jedynie 10% to „megawinners” – spółki generujące stopy zwrotu 500% i wyższe. Jednak nawet jeżeli udaje się wytypować zwycięzców, trzeba mieć świadomość olbrzymiej zmienności takiej inwestycji i 80-90% drawdown’ów (spadków). I o tym, że spółka trafiła ostatecznie do tej wąskiej dziesięcioprocentowej grupy wiemy dzisiaj. W trakcie tej wyboistej drogi wiele spółek, co do których mieliśmy przekonanie, że będą zwycięzcami, po 100-200% rajdzie odpada z maratonu i nie trafia ostatecznie do tego grona. Selekcja spółek, które pozwolą osiągać stopy zwrotu wyraźnie powyżej tego co oferuje rynek to wyjątkowo trudne zadanie.
Na rynku akcji nie powinno się inwestować w akcje, gdy indeksy notują historyczne szczyty, lepiej poczekać na korektę. A może jednak zerknąć na stopy zwrotu, po osiągnięciu przez indeksy najwyższych poziomów w historii? W przypadku indeksu S&P 500 średnia roczna stopa zwrotu w 3-letnim okresie od 1970 r. po osiągnięciu rekordowych poziomów to 10,53%, zaś w przypadku inwestycji każdego dowolnego dnia to tylko 8,85%. W przypadku 5-letniego okresu kupowanie akcji na szczytach wiązało się ze średnią roczną stopą zwrotu na poziomie 9,53%, a kupowanie dowolnego dnia pozwalało na średni roczny zwrot na poziomie 8,93%. Rekordowe odczyty na indeksach akcyjnych to oznaka siły rynku, a czekanie na korektę to niekoniecznie dobry pomysł.
Rynki finansowe trzeba obserwować, aktywnie reagować w krótkiej perspektywie na to co się dzieje i wykorzystywać zmienność do zarabiania. To, że timing rynkowy jest bardzo trudny i ciężko jest zarabiać na krótkoterminowych zmianach cen dobitnie pokazują dane publikowane przez KNF. W minionym roku 73% aktywnych klientów na rynku Forex poniosło stratę. Rok wcześniej było to 78%. Ci którym w danym roku udało się zarobić, mają sporą szansę, że w kolejnym roku trafią do tej drugiej grupy zaliczając stratę. Dlatego trzeba inwestować długoterminowo i nie warto skupiać się na krótkoterminowych, często losowych zmianach cen.
To tylko kilka przykładów zgrabnych, niewinnych kłamstw, które wydają się na pozór prawdziwymi twierdzeniami. I nagle (niestety pewnie tylko na chwilę) uświadamiamy sobie, że żyjemy w świecie, w którym media społecznościowe, niektóre portale finansowe i oczywiście instytucje finansowe budują fałszywą narrację na temat tego jak inwestować i zarabiać. Próbują sprzedawać swoje genialne pomysły na to jak łatwo odnaleźć się w tej rzeczywistości. Jednak prawdziwy świat inwestycji opiera się o zupełnie inne reguły i zasady i w tym świecie można naprawdę w długim terminie osiągać przyzwoite stopy zwrotu.
A co robić, żeby jako inwestor nie być okłamywanym? Trzeba być otwartym na zdobywanie wiedzy i doświadczeń, a to co „zbyt piękne aby było prawdziwe” poddawać zawsze pod wątpliwość. I co najważniejsze nie próbować szukać drogi na skróty.
W tej całej historii kłamstw na rynkach finansowych trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Może nie zawsze kłamiący wie, że kłamie. Może czasami wynika to z jego niekompetencji (albo nazywając rzeczy po imieniu „głupoty”). A może jednak wie, że kłamie, tylko ma pełną świadomość, że nie warto mówić prawdy. Bo przecież wracając do powyższego cytatu Jasona Zweiga, „mówiąc prawdę ludziom, którzy chcą być okłamywani można zbankrutować”.
[1] Autorem cytatu jest Jason Zweig, dziennikarz Wall Street Journal.
[2] Na piramidzie Madoff’a stracilło ponad 13 tys. inwestorów w tym Steven Spielberg oraz John Malkovich. Fundusz Madoff’a generował systematycznie stopy zwrotu w okolicach 10% rocznie. Na koniec listopada 2008r fundusz zyskał od początku roku 5,6% podczas gdy indeks S&P500 zaliczał spadek 38%. To postawiło pod znakiem zapytania wiarygodność wyników generowanych przez Madoff’a.