Dariusz Zalewski, CFA
Inwestorzy od początku roku nie mogą narzekać na brak zmienności. Każdego miesiąca są jednak dni gdy zmienność jest wyjątkowo duża, a wszyscy wstrzymują oddech, z upragnieniem czekając na informacje lub jakieś wydarzenie, które w końcu odmieni obecną rynkową rzeczywistość. Te dni to momenty, gdy publikowane są dane dotyczące inflacji, rynku pracy i…. dni gdy Rezerwa Federalna podejmuje decyzje odnośnie stóp procentowych.
Wczorajszy wieczór zgodnie z oczekiwaniami przyniósł spore emocje. Najpierw było całkiem pozytywnie, ale w miarę upływu czasu robiło się coraz bardziej nerwowo. Zacznijmy od samej decyzji i komunikatu. Rezerwa Federalna podniosła zgodnie z oczekiwaniami rynku główną stopę procentową o 75 pb do poziomu 3,75-4,00%. Była to czwarta podwyżka stóp procentowych w takiej skali w obecnym cyklu. To jednak nie zrobiło na inwestorach większego wrażenia. Opublikowany po posiedzeniu komunikat tym razem także nie był przełomowy. Choć zapewnienie, że Fed będzie brał pod uwagę skumulowane zacieśnianie polityki monetarnej oraz opóźnienia z jakimi polityka monetarna wpływa na aktywność ekonomiczną i inflację, mogło otworzyć furtkę, że być może komunikacja ze stronyRezerwy Federalnej od tego momentu nieco się zmieni. Trudno zakładać, że był to wyczekiwany „pivot”, ale na rynkach finansowych na chwilę powiało optymizmem. Indeksy giełdowe ruszyły w górę, dolar zaczął się osłabiać i wśród inwestorów pojawił się apetyt na ryzyko.
Ta sielanka skończyła się wraz z rozpoczęciem konferencji Jerome Powella. Szef Fedu odpowiadając na pytania dziennikarzy zafundował inwestorom trzy niespodzianki i wyraźnie dał do zrozumienia, że oczekiwania co do zmian kierunku polityki monetarnej są zdecydowanie przedwczesne.
Pierwsze negatywne zaskoczenie wiązało się ze stwierdzeniem, że napływające dane od ostatniego posiedzenia wskazują poziom docelowej stopy w ramach obecnego cyklu znacznie wyżej niż wcześniej oczekiwano. Po drugie, Jerome Powell zwrócił uwagę, że istotne będzie to jak długo stopy procentowe pozostaną na odpowiednio wysokim poziomie, aby sprowadzić inflację do celu Rezerwy Federalnej. W tym momencie było wiadomo, że dyskusja na temat „pivotu” czy chociażby pauzy w obecnym cyklu zacieśniania, nie ma dzisiaj większego sensu. Trzecia rzecz, której nie chcieli usłyszeć inwestorzy dotyczyła tego, że ryzyka decyzji w ramach polityki monetarnej mają dzisiaj asymetryczny charakter. Szef Fedu podkreślił, że gdyby zacieśnianie zaszło za daleko, Rezerwa Federalna posiada narzędzia, które może wykorzystać aby wesprzeć gospodarkę. Z kolei, jeżeli podwyżki stóp byłyby niewystarczające, walka z inflacją może okazać się później jeszcze trudniejsza.
Trzy powyższe punkty bardzo nie spodobały się inwestorom. Rynek akcji zareagował na wypowiedzi Jerome Powella solidnymi spadkami (S&P 500 przecenił się o 2,5%, NASDAQ 3,4%), a na rynku długu, rentowności obligacji ruszyły w górę. Ciężko oczekiwać innej reakcji rynkowej, w sytuacji gdy oczekiwania inwestorów przed posiedzeniem skupione były na wypatrywaniu szans na zwrot w polityce monetarnej, czyli tak często wspominany ostatnio „pivot”. Wczorajszy dzień nie przyniósł przełomu, jednak pamiętajmy, że cykl podwyżek stóp procentowych w USA jest już mocno zaawansowany, a w cenach jest już dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej (konsensus rynkowy zakłada wzrost stóp procentowych do poziomu 5,00-5,25%). Nadal uważamy, że w kolejnych miesiącach coraz wyraźniej hamować powinna inflacja, a otoczenie makroekonomiczne powoli się zmieniać. To z kolei stwarzać będzie coraz silniejsze fundamenty pod dyskusję o potencjalnej zmianie w polityce Fedu.
Kolejne i ostatnie już w tym roku emocje związane z posiedzeniem Rezerwy Federalnej czekają nas 13-14 grudnia. Wówczas poznamy też przewidywania członków Fedu dotyczące ścieżki stóp procentowych i prognozy makroekonomiczne. Najbliższe dni i tygodnie to jednak nie koniec ważnych danych. O tym jak gorący okres przed nami mówiliśmy także w ostatnich „Widokach z wieży”.