Szymon Zajkowski, CFA 02.09.2025
W świecie inwestycji łatwo wpaść w pułapkę porównywania się z innymi. Gdy nasz portfel rośnie o 10%, zamiast cieszyć się z solidnego wyniku, zaczynamy żałować, że nie zainwestowaliśmy „w coś”, co wzrosło o 20%. A gdy osiągniemy 20%, okazuje się, że gdzieś indziej można było zarobić 50%. Ta spirala niezadowolenia może prowadzić do niezdrowej chciwości, która w dłuższym terminie może mieć katastrofalne skutki dla wyników naszego portfela.
Ktoś zawsze zyska więcej
Poniższy wykres ilustruje z czym w ostatnich latach „mierzyli się” inwestorzy giełdowi. Szeroki, światowy indeks MSCI All Country World za ostatnie 10 lat zyskał 138%, czyli ok 9% średniorocznie (i to nie uwzględniając dywidend. Dane dla pozostałych indeksów w tym tekście są również bez dywidend). Obiektywnie, to bardzo dobry wynik – 2 razy powyżej średniorocznej inflacji w Polsce w tym czasie i wynik, który podwaja nasz majątek co 8 lat…
No tak, ale po co była tak szeroka, światowa dywersyfikacja, skoro można było wszystko zainwestować tylko w Stanach? W 10 lat MSCI USA zyskał 223% (ok. 12,5% średniorocznie)! Ale owe „Stany” to też niejednolity rynek. Ostatnie lata należały do tzw. spółek wzrostowych, które zyskały 378% (ok. 17% średniorocznie), a sam sektor IT aż 629% (22% średniorocznie). Tylko co z tego skoro ci sprytniejsi z pewnością od razu postawili na zwycięzców aktualnej hossy, czyli tzw. magnificent 7[1], (zysk 2155%, średniorocznie ok. 36%). Choć i oni prawdopodobnie plują sobie w brodę, że dobrali te niepotrzebne 6 spółek, skoro mogli kupić tylko Nvidię (31109%, czyli ok. 78% średniorocznie).
[1] Microsoft, Apple, Amazon, Tesla, Nvidia, Meta, Alphabet (Google)
Stopy zwrotu wybranych aktywów za ostanie 10 lat
Źródło: LSEG
Problem oczywiście w tym, że te statystyki znamy po fakcie. Dziś nikt nie wie, który rynek, sektor, czy spółka to najlepsza inwestycja na kolejne 10 lat. Za to zakładając, że spółki na całym świecie dalej będą generowały zyski i sugerując się kilkudziesięcioletnią historią indeksu, z dużym prawdopodobieństwem możemy zakładać, że MSCI ACWI osiągnie zbliżony wynik do wspomnianego wyżej.
Wyścig, którego nie da się wygrać
Na rynkach finansowych zawsze znajdzie się coś albo ktoś, kto zyska więcej niż nasz portfel. Inwestowanie to nie wyścig, w którym liczy się tylko pierwsze miejsce. To proces, w którym kluczowe są konsekwencja, dywersyfikacja, trzymanie się planu i komfort psychiczny. Chciwość prowadzi do impulsywnych decyzji, ścigania modnych aktywów i ignorowania ryzyka. A to najprostsza recepta na katastrofę.
Porównywanie się do innych to jedna z największych pułapek nie tylko w inwestowaniu, ale i w życiu. Nawet najbogatsi ludzie na świecie często nie czują się spełnieni, bo patrzą na innych, którzy mają „więcej” – większy dom, większy jacht, lepszy samochód. To nieustanne porównywanie prowadzi do frustracji i poczucia niedosytu, niezależnie od faktycznego stanu posiadania. W inwestowaniu działa to podobnie: nawet jeśli nasz portfel rośnie, możemy czuć się gorsi, bo ktoś inny zarobił więcej (albo jak to często bywa – tylko tak nam się wydaje…). Tymczasem prawdziwy sukces to nie maksymalizacja zysku, lecz osiąganie własnych celów finansowych w zgodzie ze sobą.
Zamiast porównywać się z najlepszymi wynikami, warto zadać sobie pytanie: czy mój portfel odpowiada moim celom, horyzontowi inwestycyjnemu i tolerancji ryzyka? Jeśli tak – to znaczy, że inwestujesz właściwie. Nawet jeśli jakiś sektor, czy spółka wzrosła bardziej niż twój portfel.